Za
prezydentury Rutherforda i z jego inicjatywy w
1929r zakupiono parcelę na której pod kierownictwem
przywódcy wybudowano jak na owe czasy luksusową rezydencje, której
nadano nazwę "Domu Książąt", czyli
z hebr. Beth-Sarim. Wytworna nieruchomość mieściła
się w San-Diego w Kalifornii u wybrzeży
Oceanu Spokojnego. Towarzystwo
Strażnica zebrawszy wpierw środki finansowe (ok
75 tys.
dolarów) od
swych wiernych wzniosło ten obiekt, z
przeznaczeniem iż w niedalekiej przyszłości
mieli by tam zamieszkać staro-testamentowi
patriarchowie, święci mężowie, tacy jak:
Dawid (były król izraelski), Giedeon, Borak,
Samson, Jefta, Józef (były wielkorządca
Egiptu), Samuel (prorok) i inni wierni mężowie,
o których Biblia chwalebnie wspomina w liście
do Żydów w 11 rozdziale. (wcześniejsza ich
broszura „Pożądany
rząd” (s.30-1) zapowiadała, że święci
ST zamieszkają w Jerozolimie a nie w San Diego)
Mieli oni być wskrzeszeni do życia na ziemi z
rychłym nastaniem Królestwa Bożego, i zostać
ustanowieni książętami przez niewidzialnego
Króla i Władcę Jezusa Chrystusa. Im to właśnie
miały być powierzone wszelkie widzialne sprawy
ziemskie nad ziemią. Dzięki licznym
publikacjom Towarzystwa z tamtych lat, dziś możemy
wiedzieć wiele ciekawostek, np. to iż przybyły na ziemie Abraham miał
korzystać ze wszelkich nowinek technicznych, w tym
ze miał udzielać wszelkich dyrektyw na cały
świat za pośrednictwem radia... ? Jedna z publikacji podaje: "Książęta z łatwością będą przekazywać instrukcje drogą radiową do każdego zakątka świata. Pomyślcie o Księciu Abrahamie, dającym ogólne wskazówki, wołającym 'Uwaga!' i o wszystkich ludziach słuchających i słyszących każde jego słowo (...). Oczywiście, jeśli ktoś zapragnie odwiedzić Jerozolimę i osobiście porozmawiać z książętami lub jeśli książęta zapragną przeprowadzić osobistą inspekcję w jakiejś fabryce, samoloty wkrótce będą tak doskonałe, że będzie to kwestią kilkugodzinnej podróży do jakiegokolwiek zakątka świata z lub do Jerozolimy." ( "The Way to Paradise" (Droga do raju ), s. 226 - 227). To brzmi nie prawdopodobnie, ale
zaręczam ze jest to fakt. Dla nowych
lokatorów którzy to mieli by zjawić się nieodległym
czasie, oprócz wygodnego lokum były
przygotowane m/i dwa luksusowe samochody. Jednakże ówczesny prezydent
J.F.Rutherford nie był przecież aż tak głupi aby
wierzyć w przybycie starożytnych świętych i
to akurat do jego posiadłości którą wybudował
kosztem swych naiwnych sympatyków. Z jego to
inicjatywy wybudowano ten dom, a później jak
podaje akt notarialny sprzedano mu za sumę 10
(dziesięciu) dolarów. I to on przez cały swój
żywot pławił się w luksusie pozyskanym dzięki
swemu darowi przekonywania i przebiegłości. Pałacyk
ten miał służyć właśnie cwanemu
Rutherfordowi bo akt notarialny przelewał prawa
własności na czas jego życia, a następnie
po jego śmierci posiadłość miała przejść
w posiadanie Strażnicy - Towarzystwa
Biblijnego. Ona to ma zarządzać tą posiadłością
do czasu, aż niektórzy albo wszyscy wspomniani
święci starotestamentowi którzy przybędą na
ziemię nie przejmą go i zagospodarują wedle
ich potrzeb. Jeśli już zjawił by się ktoś
podający się za jakiegoś proroka aby
zamieszkać w pałacyku wpierw musiał by się
wylegitymować u naczelnych Strażnicy:) - tak
podaje akt notarialny. Beth-Sarim poświęcony został Jehowie, i na
zawsze ma służyć jednej wspólnej sprawie związanej
z nastaniem Królestwa Bożego, jak i jako świadectwo
dla wszechmocnego imienia Jehowy. Jednak skoro
patriarchowie się nie zjawiali Rutherford między
czasie korzystał z dobrodziejstwa luksusu do
woli. Słabość byłego
prezesa do napoi
alkoholowych
nie jest żadną tajemnicą. W efekcie choroba
alkoholowa w którą podpadł sprawiała ze był w zasadzie
nie zdolny do kierowania własną
Organizacją. W dzień spał a nocami pił
prowadząc przy okazji sprawy związane z działalnością
Towarzystwa. Załączane zdjęcie po prawej,
przedstawia prezesa wraz z jego kompanami
podczas jednej z biesiad w Beth-Sarim. Jego hacjenda
była swego rodzaju
przykrywką dla ukrycia jego nałogu i różnych
nie etycznych praktyk związanych ze spirytyzmem.
W posiadłości
tej zresztą dobiegło końca
jego życie. A po jego śmierci (+08-01-1942) w roku
1947 ogłoszono że utrzymanie luksusowego
obiektu jest dla Towarzystwa zbyt uciążliwe.
Wydano wtedy komunikat odnoście pałacyku że
„Całkowicie spełnił swą rolę i teraz
służy tylko jako obiekt pamiątkowy, którego
utrzymanie jest dość kosztowne; nasza wiara w
powrót mężów z dawnych czasów, których Król
Chrystus Jezus ustanowi książętami na całej
ziemi (a nie tylko w Kalifornii), opiera się
nie na domu Beth-Sarim, lecz na obietnicach ze Słowa
Bożego” W rok później Towarzystwo
sprzedało luksusowy budynek wraz z ziemią. Jak
to możliwe kiedy w akcie notarialnym zamieszczono
adnotacje nakazującą, że posiadłość ta na
zawsze ma służyć tym którzy są sługami
Jehowy, a docelowo mieli by w nim mieszkać
przybyli święci, przecież z myślą o nich
dom ten wzniesiono. Zastrzeżono też wieczyste prawa do hipoteki
by nigdy nieruchomość nie mogła służyć
jako spłatę wierzytelności. Jak widać
zaradny prezes Strażnicy nieźle radził
sobie za życia, będąc przywódcą sekty
sprytnie czerpał korzyści od swych naiwnych
współwyzna- wców. Dopiero sprzedaż kompromitującej
posiadłości otworzyło oczy wyznawcom, fundatorom oraz sympatykom
Towarzystwa Strażnica. Zrozumieli jak bardzo
byli wykorzystywani i oszukiwani. Bo dzięki
swej naiwności padli ofiarą fałszywych
przepowiedni o rychłym wypełnieniu się
biblijnych proroctw. Dzięki temu środkami
przeznaczane przez wyznawców na szczytny cel
"uświęcania Jehowy" tak na prawdę
szły do kieszeni przywódcy który dzięki temu
mógł prowadzić wystawny i hulaszczy żywot.
To zapewne
wtedy zaczęli wreszcie racjonalnie myśleć, i
to pozwoliło im porzucić jehowicką
Organizacje. W
następnym artykule zajmiemy się kolejna posiadłością
wybudowaną z polecenia Rutherforda, która
to została usytuowana niespełna 1 km od
Beth-Sarim i nosiła nazwę "Beth-Shan"
W przeciwieństwie do tej pierwszej, ŚJ o
"Beth-Shan" praktycznie nic nie słyszeli.
Na koniec zobacz jeszcze kilka fotokopii zdjęć
ukazujących wygląd
Beth-Sarim na przestrzeni lat.
Fish