Warto wiedzieć że taki niepozorny człowiek chodzący od jednego domu do drugiego to swego rodzaju trochę taki śledczy dzielnicowy. I wcale nie jest to żart. Mało komu wiadomo że nawet
drobne szczegóły podczas głoszenia są notowane, a niewielkie zadanie jest wpierw dokładnie omawiane na zamkniętym zebraniu.
Kiedy nauczają dla zmylenia rozmówcy czasami nie chcą podać kim tak na prawdę są. Kiedy są daleko w terenie gdzie nikt ich nie zna, wtedy różnie lubią się określać, był nawet przypadek kiedy podawali się kleryków, czy księży aby przez to być bardziej wiarygodni. Mają określone zadania, część z nich jest w pełni zabezpieczona finansowo przez organizacje, to ci którzy przeznaczają bardzo dużo czasu na głoszenie. Oni to właśnie noszą miano „pionierów”, i w zależności od tego ile czasu głoszą, mają miano pioniera pomocniczego, stałego, lub specjalnego.
Ten ostatni pracuje zwykle na terenie nie
przydzielonym do żadnego zboru. Pionierzy
zobowiązują się dobrowolnie głosić naukę Strażnicy przez większą ilość godzin w miesiącu niż zwykły świadek, ale
wiąże się to z korzyściami, bo nie rzadko
otrzymująca za to pieniążki ze strony zboru. Przeważnie
chodzą we dwójkę, przy czym jeden z nich jest
zwykle bardziej doświadczony w sztuce głoszenia.
Wyróżnia się głosicieli regularnych i nieregularnych, którzy w miarę
swoich możliwości zobowiązują się do pracy kaznodziejskiej
określoną liczbę godzin. Poprzez głoszenie
nie tylko należy rozumieć chodzenie od dom do
domu, ale szerokie działania mające na celu
zarzucenie sieci na jak największy obszar.
Gdziekolwiek pojawi się świadek może okazać
się to dla nie dobrym środowiskiem do
prowadzenia jego działalności. Rozmowy z
przypadkowo poznanymi ludźmi, rozprowadzanie
literatury, czasopism, czy propozycje domowych
studiów biblijnych. Te właśnie proponuję się
zwykle wtedy kiedy głościel uzyska pewien
stopień aprobaty i przychylności. Każda
pierwsza wizyta ma na celu dążenie do możliwości
ponownej wizyty. Pierwsza wizyta to wręczenie
literatury, podczas drugiej świadek zwykle
roztacza cudowną wizję świata oferowanego
przez Organizację . Trzecia wizyta prowadzi do
zadania kluczowego pytania co do stanowiska
osoby indoktrynowanej. Jak w każdej prawdziwej sekcie każdy ma obowiązek wspierania organizacji finansowo. Pieniądze te w efekcie docelowym trafiają do centrali w Brooklynie i przeznaczane są na ogólnoświatową działalność. Zbieranie środków obywa się przeważnie podczas zebrań, pieniążki wrzuca się do skarbonki każdy wedle swoich możliwości i zaangażowania. Ostatnio centrala silnie nalega by jak najwięcej pieniędzy do nich wpływało. A poszczególne zbory w Polsce mają spore trudności, choćby te związane z zaciągniętymi kredytami na budowie sal królestwa, potrzebnych do głoszenia. Z tych to funduszy zborowych w rezultacie drukowane są i rozprowadzane te nieciekawe pisemka, oraz finansowani pionierzy. To właśnie oni są zwykle tymi domokrążcami, a ich zadaniem jest werbowanie nowych członków z czego zdają relacje
i raporty przed przełożonymi noszącymi miano „starszych”.
A przecież Jezus
kiedy żył na ziemi nie zmuszał swych uczniów
do chodzenia po domach, i aby szczegółowo
rozliczali się z wychodzonych godzin i
rozdanych publikacji. (J 04,15) "On zaś nauczał w ich synagogach, wysławiany przez wszystkich."
Świadczenie o Bogu ma wypływać z potrzeby
serca, a nie ma być przymusem nałożonych
przez jakiegoś nadzorcę. W
strukturach ŚJ mianem "starszych" określa się
przełożonych, którzy są odpowiedzialni za kierowanie lokalną wspólnotą, czyli zborem. Do pomocy starszym służą tzw. słudzy pomocniczy. Pionierzy spotykają się cyklicznie na przeznaczonych dla nich zebraniach. Określeni członkowie mają za zadanie poświęcić określoną liczbę godzin na głoszenie, do których się zobowiązali. Nad nimi sprawują nadzór starsi, nadzorcy, którzy są mianowani przez Brooklyn na ten urząd. Mają oni prawie całkowitą władzę nad każdym świadkiem w zborze. W kierowaniu zborem starsi mają do pomocy inne osoby, którzy mają wyznaczone zadania. Sługom pomocniczym zleca się sprawy biurokratyczne (np. sporządzanie sprawozdań z działalności zboru), przydział terenów do służby kaznodziejskiej dla poszczególnych świadków, rozdział literatury czy dbałość o czystość pomieszczeń i ich wyposażenie. Wspomniani głosiciele czasami mają obowiązek wstawiać się na zebrania kilka razy w tygodniu. Na tych to zebraniach taki człowiek uczy się praktycznych wskazówek i skutecznych metod głoszenia, które opierają się głównie na wyuczonych schematach postępowania z przygodnie poznanymi osobami.
Przykładowo książka instruktażowa "Prowadzenie
rozmów na..." podaje szczegółowe
wskazówki potrzebne do nawiązania konwersacji
np "Nazywam się ... Mieszkam
niedaleko. Przechodząc tędy zauważyłem, że wszyscy
rozmawiają o ... (wspomnij o przestępstwie,
jakie ostatnio miało miejsce w tej
okolicy, lub o innym miejscowym
wydarzeniu wywołującym zaniepokojenie). Co pan
o tym sądzi? ... Jak pan myśli, czy można
by coś zrobić, żeby nam się żyło
bezpieczniej?" Świadkowie przede wszystkim
wykorzystują psychologiczną metodę przyciągania nowych adeptów Strażnicy, nie słowem lecz obrazem. Kiedy czytamy uważnie Naszą Służbę Królestwa, prawie zawsze ukierunkowuje się głosicieli na to by pokazywali ilustracje. Te ilustracje są tak z komponowanie, aby budziły zaufanie do Świadków Jehowy, a przerażenie w odniesieniu do innych wyznań i całego świata. Inaczej mówiąc do wszystkiego innego co jest poza światem Strażnicy. Doskonalą się w umiejętnościach przemawiania, prowadzenia rozmowy i dyskusji z każdym napotkanym, niezależnie od tego, czy będą to osoby starsze, młode, chore, jak również w każdych warunkach: w domach, na ulicy, na przystanku, w zakładzie pracy, w parku, na dworcu, w podróży itd.
Świadkowie Jehowy wykorzystują cierpienie, słabość i zniechęcenie do życia. Każdy z nas w pewnym momencie swojego życia jest idealnym łupem dla tej sekty, szczególnie gdy ktoś przeżywa rozwód, śmierć bliskiej osoby,
czy wątpliwości wewnętrzne, a tym samym szuka
dla siebie różnych form wsparcia. Aby przyciągnąć do siebie ofiarę,
posługują się trzema sposobami: uprzejmością, uproszczeniami i obietnicami. Stosują wszystkie trzy naraz albo głównie jeden z nich, ten, na który osoba przekonywana, „owieczka”, wydaje się najbardziej podatna. W gruncie rzeczy obiecują każdemu to, czego mu najbardziej brakuje: serdeczność, rodzinę, zaspokojenie poszukiwań duchowych, pewność.
Każdy nauczający
świadek zobowiązany do skrupulatnego zdobywania i notowania różnych informacji o osobach których spotkał. Są to dane dotyczące ustalenia nazwisk osób zamieszkujących dany teren, informacje o ich wykształceniu, zawodzie, zainteresowaniach, sytuacji rodzinnej. Odnotowaniu podlegają zachowania i reakcje ludzi, to co mówią, czy oferowaną literaturę przyjęli czy nie, tylko po to aby później wspólnie opracować skuteczny plan działania na przyszłość. Pozyskanie przychylności to dla nich pierwszy krok aby mogli działać, skutkiem czego będzie coraz częstsza frekwencja odwiedzin w Państwa domach. Każdego kto jest przychylny nazywają „naznaczonym”. Zadaniem wstępnym dla nich jest zburzenie prawd wiary Kościoła, aby zastąpić je nauką której autorem są nauczyciele zza Atlantyku. Zawartość Pisma Świętego jest przedmiotem do podpierania ukształtowanych nauk na własny użytek, a powinno służyć w poznawaniu prawdy o Bogu. Dlatego też przy pierwszym kontakcie należy kulturalnie wyrazić swoją stanowczą dezaprobatę, wiedząc że celem werbownika nie jest dyskusja i wymiana poglądów na temat wiary, ale "nauczanie" według przewrotnych ideologii. Dyskusja zwykle nie przynosi pożądanych skutków i jest bezowocna. Chciało by się powiedzieć że przypomina młócenie słomy, gdyż daję tylko dużo hałasu a pożytku żadnego. Zazwyczaj kiedy nauczający nie jest wstanie racjonalnie wyjaśnić tego co mówi, zwykle zmienia temat albo przybiera postawę obronną, i wtedy rozmowa zazwyczaj zaczyna przybierać postać walki. Dodać należy że są to ludzie którym przykazuje się, iż nie mogą dać poznać po sobie że mają jakiekolwiek wątpliwości co do tego co nauczają, i wiary którą wyznają. Za poddanie w wątpliwość czegoś co każe im wierzyć Ciało Kierownicze grozi im wykluczenie z organizacji. To zaś oznacza że są oni „umarli za życia” - "prawie nie istniejący". Takiego człowieka nie nazywają już bratem, twierdzą jest on tym o którym mówił św. Piotr, że jak świnia wraca do gnoju tak on wraca do świata gdzie Strażnica nie ma na niego oddziaływania. Świat poza organizacją jest światem należącym do szatana. Wykluczony uważany jest za zdrajcę, pozostali nie powinni się z do niego nawet odzywać. Było kiedyś takie zarządzenie odnoszące się do sytuacji kiedy by ŚJ jechał autobusem i spotkał wykluczonego, wtedy winien natychmiast wysiąść, choćby nie wiem jak mu się spieszyło. To skrajny przypadek ale było naprawdę takie zarządzenie w jednym zborze. Powiązanie z sektą nierzadko ma charakter rodzinny co w rezultacie zmusza do bezwzględnego podporządkowania się rygorom i zasadom grupy. Jest to jedna z przyczyn rozpadu rodzin, kiedy jedno z rodziców wpada w sidła organizacji. Nie bez znaczenia jest fakt iż organizacja napomina zwłaszcza nowych członków do zerwania więzi ze światem, który ich zdaniem jest pod kontrolą szatana. On to właśnie chce wszystkich ludzi nastawić przeciwko Jehowie i trzymać z dala od organizacji. Zsyła zatem na świadków nieszczęścia, by odstąpili od wybranej drogi; tym zaś którzy nie są świadkami, czyni życie szczęśliwym. Dzięki olbrzymiej mocy traktuje on ludzi niczym figury na szachownicy. Ogrom świadków głęboko wierzy, że szatan i demony tylko czyhają na nich, aby oderwać ich od organizacji. Jest to przyczyną pewnych zaburzeń chorobowych. Nieprawdziwą jest powszechna opinia co do biegłej znajomości Biblii. Tak naprawdę znają oni tylko wyrywki którymi próbują podpierać swoje nauki i racje. Fanatyczna wiara w Armagedon i koniec świata dopinguje do poznawania i zgłębiania nauk zawartych w Strażnicach, oraz zaangażowaniu do werbowania nowych naiwnych. Do tego przygotowują się nie tylko na zebraniach ale i na zjazdach i obozach pionierskich, gdzie doskonalą się w skutecznych metodach głoszenia. A więc uczenie się na pamięć wstępów, jak wręczyć broszurki, czasopisma, książki. Trzeba zwrócić uwagę na to, że gdy z świadkami zaczynamy prowadzić rozmowy na dogłębne nauki Pisma Świętego, to zaczynają się wycofywać z takiej rozmowy, a przy następnej wizycie już przychodzą z inną osobą, jest to zazwyczaj straszy zboru, lub nie przychodzi już nikt. Należy powiedzieć otwarcie, świadkowie Jehowy nie znają Pisma Świętego tak dokładnie, jak nam się często wydaje. Ten obraz szybkiego odszukiwania wersetów jest mechaniczny, często pozbawiony jakiegoś ciągu logicznych zdarzeń następujących po sobie. Tak więc sami nie wiedzą co mówią, a chcą nauczać innych.
Fish