Świadkowie Jehowy
Poznaj prawdziwe oblicze sekty
Forum  Chat  Dialog  Księga  Poczta  Linki

Strona główna
Moralność
Jahwe czy Jehowa
Trójca Święta
Armagedon
Raj na ziemi ?
Jezus Chrystus
Narodzenie Jezusa
Krzyż czy pal
Zmartwychwstanie
Pokolenie 1914r.
Bracia i siostry
Szatan w niebie
Prymat Św. Piotra
Matka Boża
Sakrament Chrztu
Obrazy religijne
Niedziela
Wojsko
Problem Krwi
Powrót Pana
Eucharystia
Dekalog
Królestwo Boże
Omylność Strażnicy
1000 lat królowania
Piekło, czy istnieje
Dusza nieśmiertelna
Jak rozmawiać?
Ewolucja człowieka
Sonda
»»Czy wyznanie Świadków Jehowy to sekta ?
Tak
Nie
Subskrypcja

»»Chcesz być powiadomiony o nowościach tego serwisu?

Twój email


Warto zobaczyć

»Koronka do Miłosierdzia Bożego
»Historia obrazu Jezu Ufam Tobie!  
»Tajemnice Fatimskie
»Święty Ojciec Pio 
»Piosenki religijne
»Modlitwy katolickie
»Poczet papieży
»Koronka do Najświęt- szych Ran Pana Jezusa
» Papież Jan Paweł II

Materiały archiwalne

» Macki Brooklynu
»Diabeł na łebku szpilki
» Prawda o Inkwizycji

» Cud nawrócenia ŚJ
» Internet i zagrożenia
» Papież Jan Paweł II
» Literatura Organizacji
»Kryjówka Rutherforda
» Dom Książąt
» W bagnie i krawacie
» Byłam Świad. Jehowy
» Zdrowie psychiczne



Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą
mówić: Ja jestem oraz: Nadszedł czas. Nie chodźcie za nimi.
-- Łk 21,08

 
Jak rozmawiać ze Świadkami Jehowy
         


Na wstępie należy jasno sobie powiedzieć, że dialog religijny ze świadkami Jehowy jest wyjątkowo trudny, a czasami wydaje się niemożliwy. Głównym tego powodem jest wpajana im przez ich przywódców pewność posiadania przez nich "prawdy", o której mają świadczyć wobec tego złego świata. Jeśli dodamy do tego ich gorączkowe oczekiwanie na "bardzo bliski" Armagedon, łatwiej zrozumiemy ich "odporność" na wszelkie przedstawiane im argumenty, których po prostu "nie widzą" (wiadomo, że fanatyzm zaślepia człowieka i uniemożliwia mu normalne myślenie). Nie bez znaczenia jest też ich potępiające podejście do każdej innej religii, zwłaszcza do Kościoła katolickiego, który uważają za swego głównego przeciwnika. Dla świadków wszyscy ludzie inaczej wierzący, pozostają pod wpływem szatana i jego przewrotnych nauk. Takie ich podejście oczywiście utrudnia, o ile nie wyklucza dialog z nimi. Zresztą świadkowie nie są przygotowani do prowadzenia jakiegokolwiek dialogu z kimś spoza organizacji i ich działalność polega jedynie na "nawracaniu" drugich i wciąganiu ich do własnej organizacji. Świadkowie widzą więc w osobach, które nie zgadzają się z ich własną wiarą niebezpiecznych wrogów, którzy tylko czyhają; aby pozbawić ich wspomnianej "prawdy", której naucza ich "niewolnik" (CK) (często powtarzają: "jesteśmy [żyjemy, chodzimy] w prawdzie").
Czasami świadek napotyka na osoby, które są dobrze obeznane z Pismem św. i które orientują się w ich wierzeniach. W takich sytuacjach przyjmuje on z reguły postawę obronną. Ponadto gdy "czuje, że może być w błędzie rozmowa przybiera postać walki, w której dominuje argumentacja irracjonalna i nielogiczna" (JB 18).
Dialog ze świadkami utrudnia dodatkowo ich prawie zupełny brak elastyczności, który wyklucza jakiekolwiek wątpliwości w sprawach doktrynalnych własnego wyznania. Jest to o tyle dziwne, że rzadko która wiara tak często zmienia swoje poglądy. Ale świadek ma też wpojone, że to co w danej chwili "niewolnik" podaje mu do wierzenia, nie może być w najmniejszym stopniu kwestionowane (za to grozi wykluczenie). Świadek broni się więc, niejako z konieczności, przed podjęciem pogłębionej analizy nauk organizacji, widząc w tym niebezpieczeństwo dla własnej wiary. Dlatego woli oczekiwać gotowych odpowiedzi od CK, "kanału Jehowy".
Dr Bergman przytacza świadectwo świadka, który długo tłumił w sobie wszelkie wątpliwości (ich dopuszczenie wywołuje u wielu świadków "poczucie winy wobec Boga i Organizacji" oraz "poczucie porażki") 

"Od mojego chrztu w 1944 r. dręczyły mnie wewnętrzne wątpliwości, stałe poczucie winy przeradzające się w prawdziwy lęk. Nikt nie powiedział mi, że wszyscy wierzący mają wątpliwości, będące logicznym następstwem wolnej woli. Nawet mistycy czuli się niekiedy opuszczeni przez Boga, którego tak bardzo czcili. Ile udręczeń zaoszczędzono by mi. Świadkowie nie mogli mi tego powiedzieć, gdyż sami nie przyznają się do własnych wątpliwości. Wiara jest dla nich czymś totalnym, w co się nie wątpi, czego się nie krytykuje i gdzie nie ma zachwiań. Moje impulsywne myślenie było jak `drapieżnik', który zaatakuje mnie i zniszczy, jeśli go nie `okiełznam'. Ponieważ w Organizacji nie tolerowano jakichkolwiek wątpliwości, za jedyne rozwiązanie uznałem całkowite ich tłumienie (a z nimi również siebie). Ponieważ chciałem ujść z życiem [w Armagedonie] i być uznanym przez Jehowę, poświęciłem służbie dla niego tak dużo czasu, by mój `zatwardziały duch', upokorzony i wyczerpany nie miał możliwości wątpić. Podobnie jak kobiety, które potrafią skutecznie przekształcać wątpliwości w zalety (lub na to, co za zalety uważają) postępowałem również ja. Wstąpiłem do Betel, by mój potencjał myślenia pozbawić możliwości wątpienia poświęcając się intensywnie nowym celom" (JB 18-19). 

POSTAWA KATOLIKA WOBEC ŚWIADKÓW JEHOWY 

Kierując się wskazaniami bpa Zygmunta Pawłowicza, który analizuje to zagadnienie w swej książce o świadkach, należy przyjąć, że właściwa postawa katolika wobec nich winna być następująca: 

- katolik zajmuje wobec świadków postawę człowieka religijnego, który ma świadomość, iż ma do czynienia ze wspólnotą niechrześcijańską; 

- katolik stara się okazać tym ludziom postawę pełną szacunku i kultury,
która obejmuje także kontakty osobiste czy rodzinne; 

- katolik nie powinien mieć wątpliwości, że ma do czynienia z ludźmi, którzy wyznają błędne doktryny, struktury organizacyjne i proponują błędną drogę życia i zbawienia; 

- katolik powinien zatroszczyć się o poznanie nauki jehowickiej i, przez rozpoznanie błędnych jej założeń, wyrobić w sobie zdecydowanie krytyczną ocenę, pozwalającą mu na odrzucenie błędu i ustrzeżenie przed nim innych braci w wierze, zwłaszcza dzieci i młodzieży; 

- katolik w kontakcie ze świadkami pamięta o swojej własnej odpowiedzialności za dzieło apostolskie Kościoła (przez dawane świadectwo wiary) i stara się pomóc odnaleźć im prawdę Bożą 


ZASADY DIALOGU ZE ŚWIADKAMI JEHOWY 

Na wstępie pragniemy zwrócić uwagę na jedną ważną sprawę: nie każdy katolik jest zdolny do podjęcia dialogu ze świadkami Jehowy. Na pewno nie powinni wdawać się z nimi w "dyskusję" ci, którzy są świadomi, że nie posiadają wystarczająco ugruntowanej wiedzy o własnej wierze i nie potrafią właściwie korzystać z Pisma św. Takie osoby powinny zachować się według wskazań bpa Herberta Bednorza, który w jednym ze swych Listów pasterskich do swoich diecezji napisał: 

"Jak zareagujemy [na wizytę świadków Jehowy]? Bez złości i nienawiści, ale niemniej stanowczo i mocno! Nie będziemy wpuszczali sekciarzy do mieszkań, nie będziemy wszczynali dyskusji, bo ona i tak zwykle nie daje żadnego rezultatu. Fanatycznego sekciarza nikt nie przekona, dlatego trzeba go odsunąć, przypominając mu, że odgrywa rolę fałszywego proroka, który przychodzi w owczej skórze, a wewnątrz jest wilkiem drapieżnym (Mt 7, 15)". 

Wielu katolików wie z doświadczenia, że prośba skierowana do świadków, aby więcej już nie przychodzili do ich domów, nie skutkuje. Świadkowie pojawią się niebawem, ale w innym składzie. Na prosty - i jak się okazało bardzo skuteczny - sposób, wpadł pewien włoski ksiądz, który wydrukował w formie niewielkiej wizytówki tekst o następującej treści: "Świadkowie Jehowy są proszeni o nie przychodzenie do tego domu. Dziękujemy!" Wierni docenili pomysł swego proboszcza i bardzo chętnie umieścili ten tekst na drzwiach swoich domów i mieszkań. W tej sytuacji świadkowie nie znajdując już żadnego dla tych swoich "wizyt" wytłumaczenia, byli zmuszeni ograniczyć swoją aktywność do placów, przystanków itp. Dobrze byłoby wykorzystać ten pomysł włoskiego księdza także w Polsce!
Inaczej powinna podejść do problemu osoba, która pragnie wykorzystać wizytę świadków, aby nawiązać z nimi owocny dialog. Jednak należy pamiętać, że niewłaściwie prowadzony dialog ze świadkami może bardzo łatwo przerodzić się w "walkę poglądów", która z reguły nie przynosi żadnych spodziewanych owoców.
Istnieje wiele osób, które są czynnie zaangażowane w dialog ze świadkami Jehowy. Do takich osób należą w Polsce zwłaszcza członkowie katolickiego Ogólnopolskiego Ruchu "Effatha" (działa od 1990 r.), których w 1995 r. miało być 2,5 tys.52 Obok Ruchu "Effatha", coraz to większą rolę zaczynają odgrywać liczne już w Polsce Centra Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach, obecne zwykle w większych miastach. Istnieje też wiele innych punktów informacji i poradni religijnych, działających przy parafiach. Nie tylko katolicy, ale również protestanci są zainteresowani ograniczaniem wpływu organizacji świadków Jehowy. Ciekawe, że do tej akcji wymierzonej w Towarzystwo Strażnica włączyło się wielu byłych świadków, którzy zorganizowali się w różne samodzielne grupy i zbory. Przykładem takiej zorganizowanej grupy byłych świadków Jehowy w Polsce jest Fundacja "Słowo Nadziei" wydająca od 1989 r. pismo "Słowo Nadziei". Właśnie na łamach tego pisma, wcześniej już przez nas cytowanego, ukazał się w tłumaczeniu na język polski rozdział książki Davida A. Reeda pt. Jak rozmawiać ze Świadkami Jehowy? ("Słowo Nadziei" 24/1994, s. 18-20). W tym samym mniej więcej czasie pismo "Effatha" zamieściło artykuł inicjatorki Ruchu "Effatha" s. Zofii Klimowskiej SVD pt. "Jakie stosujemy metody?", dotykający tego samego zagadnienia ("Effatha" 11-12/1994, s. 250-254). Wykorzystując ich wieloletnie doświadczenie, podajemy kilka warunków i zasad, o których warto pamiętać, aby spotkania ze świadkami mogły przynieść pożądane owoce:


- Do świadków podchodzimy z należnym dla każdej osoby szacunkiem i miłością. Ten podstawowy warunek owocnego dialogu najlepiej ujęła s. Zofia Klimowska SWD: "W
'I rozmowie ze świadkami należy zwrócić uwagę nie tyle na doktrynę, którą chciałoby się zdusić w jednym momencie (...), ale sposób z jakim do nich podchodzimy. Najskuteczniejszą metodą jest miłość i wielka cierpliwość, o co także trzeba się modlić" ("Effatha" 11-12/1994, s. 251). 

- Należy unikać w stosunku do nich tak sformułowanych zdań, jak np. "Jesteście fałszywymi nauczycielami i prorokami", "Jesteście członkami amerykańskiej sekty", "Chodzicie po domach za pieniądze", "Zostaliście oszukani i zwiedzeni!", "Musicie przyjąć zbawienie!". Możemy być pewni, że świadkowie są już "uodpornieni" na tego typu zarzuty czy wezwania i opuszczając taki dom poczują się nawet "prześladowani za wiarę", co tylko umocni ich w dalszym trwaniu w organizacji. Po takiej wymianie wzajemnych oskarżeń i apeli (świadkowie też potrafią przyjąć ton oskarżycielki wobec Kościoła, gdy zorientują się, że mają przed sobą katolika), nie ma mowy o dalszym dialogu. 

- Należy liczyć się z ograniczeniami umysłowymi świadka i nie próbować nawracać go "na siłę". Wzór właściwej postawy wobec rozmówcy pozostawił nam przede wszystkim Jezus Chrystus i Jego Apostołowie. Nasz Pan, jak to jest dobrze widoczne w Ewangeliach, często uciekał się do metody nauczania, nazywanej heurezą, która to metoda nakłania słuchacza do samodzielnego myślenia i udzielenia sobie odpowiedzi na umiejętnie postawione mu pytanie (por. Mk 8, 27-30; Mt 22, 41-45). 

- Nie należy od razu "zarzucać" świadka zbyt licznymi pytaniami, dotyczącymi spraw, z którymi jego umysł, zniewolony naukami "Strażnicy", nie będzie mógł sobie poradzić. Przed czymś takim przestrzega D.A. Reed, odwołując się do metody nauczania samych świadków: "Ta książka [Reed ma na myśli swoją książkę] zawiera bardzo wiele `amunicji' do wywołania duchowej wojny przeciwko `fortecom Strażnicy'. Ale gdy chrześcijański wojownik chce od razu zapędzić `świadka' w kozi róg, chcąc go szybko ustrzelić, to przekona się, że ta taktyka jest zawodna. Przywódcy Organizacji świadków Jehowy zdają sobie sprawę z tego, ile informacji może przyjmować umysł ludzki w określonym czasie i dlatego polecają organizowanie sześciomiesięcznych kursów dla osób, które są przez nich odwiedzane. Tylko niedoświadczony świadek Jehowy będzie `bombardował' odwiedzanego informacjami od Adama do Armagedonu, już przy pierwszej wizycie. Generalnie technika stosowana przez świadków Jehowy jest poprawna i to jest przyczyną zdumiewającego wzrostu ich Organizacji. Dlatego zrobimy dobrze ucząc się od nich efektywnych metod działania, a nie fałszywych doktryn" ("Słowo Nadziei" 24/1994, s. 18).
- Nie wolno dopuścić do wzajemnego "ostrzeliwania się" wersetami z Pisma św. O bezskuteczności tej metody, pisze z własnego doświadczenia s. Zofia Klimowska SWD: "Aby udowodnić świadkom, że nie mają racji, uczyłam się na pamięć mnóstwa wersetów z Pisma Świętego kodując sobie ich Księgi i rozdział, aby na każdy zarzut przytoczyć przynajmniej kilka wersetów, które by się sprzeciwiały ich doktrynie. Było to posługiwanie się ich metodą - żonglowanie tekstami Pisma Świętego, co okazywało się okropne. `Strzelanina' biblijnymi wersetami `on we mnie Markiem a ja w niego Mateuszem' doprowadzała do tego, że po wymianie kilku zdań, świadek zamykał się i nie słuchał moich cytatów. On swoje wersety przytaczał, a ja swoje. Byliśmy jednymi z tych spod wieży Babel, którzy mówili tym samym językiem, lecz się wzajemnie nie rozumieli" ("Effatha" 11-12/1994, s. 250). 

- Nie należy zezwolić świadkowi, aby na potwierdzenie swoich wywodów "zasypywał" nas wersetami z Pisma św. Każdy przytoczony przez niego werset należy rozpatrzyć w jego biblijnym kontekście, zgodnie zresztą z intencją natchnionego autora. Najczęściej samo już tylko odczytanie tego kontekstu wystarczy, aby stwierdzić, że ów werset traktuje zupełnie o czymś innym, niż chcieliby nauczyciele świadków w Brooklynie. Po kilku takich przykładach świadek może zdobyć się na wysiłek, aby samodzielnie "posprawdzać" z Biblią w ręku to, w co każe mu wierzyć organizacja. Ci, którzy się zdobyli na ten wysiłek, szybko odkryli niebiblijność większości nauk Towarzystwa Strażnica i opuścili szeregi organizacji (odkrycie błędnych nauk Towarzystwa jest najczęstszym powodem odejścia). 

- W duchu tego, co napisaliśmy wyżej, powinniśmy przejąć inicjatywę i spróbować zainteresować świadka wybranymi tekstami biblijnymi, które pobudzą go do samodzielnego myślenia. Jak to można zrobić, pokazuje Reed: "`Zobacz, co jest napisane w tym wersecie!', `Biblia stwierdza w tymmiejscu, że Jezus jest Bogiem!'; możemy poprosić, by świadek przeczytał z nami dany werset i spytać `Jak myślisz, do kogo odnosi się to, co jest tu napisane...', `Co tu jest napisane o... [np. Jezusie, Królestwie Bożym]' itd. Może nie od razu świadek Jehowy odpowie prawidłowo, ale w momencie, gdy `złapie' sens, będziemy widzieli to wyraźnie" ("Słowo Nadziei" 24/1994, s. 19). 

- W rozmowie ze świadkiem dobrze jest wykorzystać starszą literaturę Towarzystwa Strażnica, na podstawie której łatwo będzie można wykazać manipulatorskie traktowanie słowa Bożego przez kierownictwo świadków do uzasadnienia różnych nauk, które dzisiaj stały się już "nieaktualne". Nie jednemu świadkowi, który zdobył się na ten wysiłek, "zakręciło się w głowie". Oto jedno z takich świadectw: "Pod wpływem tych słów Anne poszła do miejscowej biblioteki i tam w dziale religioznawczym usiłowała znaleźć coś więcej na temat swojej religii. Trafiła na książkę napisaną przez byłego świadka Jehowy, który wyliczał w porządku chronologicznym wszystkie fałszywe proroctwa i demaskował próby ukrycia oszustw. `Zakręciło mi się w głowie. Wiedziałam, że przyznawaliśmy się do Ť błędów ť w przeszłości, lecz nie miałam pojęcia, że było ich aż tyle"'. 

- W końcu należy pamiętać, że o nawróceniu drugiego człowieka decyduje ostatecznie łaska Boża: "Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał..."(J 6, 44). Dlatego Pan Jezus zwraca uwagę na post i modlitwę, w których należy upatrywać istotny warunek powodzenia, i to zapewne nie tylko w sytuacjach krańcowych (por. Mk 9, 28-29). 

Ani organizacja świadków Jehowy, ani Kościół katolicki nie widzą podstaw do prowadzenia wzajemnego dialogu. O niemożliwości takiego dialogu decydują przede wszystkim względy doktrynalne, na co słusznie zwraca uwagę ks. Tadeusz Pietrzyk, gdy pisze: 

"Rozważmy więc teraz możliwość dialogu między Kościołem Katolickim a Organizacją Świadków Jehowy. Otóż trzeba zdecydowanie stwierdzić, że obecnie nie istnieją jakiekolwiek warunki zaistnienia dialogu. Według Organizacji Świadków Jehowy Kościół nie tylko zdeformował naukę Bożą, lecz przede wszystkim stanowi istotny element szatańskiego systemu rzeczy, skazanego na rychłą zagładę. Nie można więc traktować go jako partnera dialogu ani szukać jakichkolwiek płaszczyzn kompromisu z nim (ub współpracy. Bezcelowe są także próby zmiany dotychczasowego nauczania Kościoła". 

Pomimo braku oficjalnego dialogu Kościoła z Organizacją Świadków Jehowy, nie brakuje wielu inicjatyw katolickich, które taki dialog z poszczególnymi członkami podejmują, i to przy różnych okazjach. Za jedną z takich najważniejszych inicjatyw należy uznać powstanie w Niepokalanowie w 1990 r. podczas trwania II Ogólnopolskiego Sympozjum na temat świadków Jehowy - wspomnianego wcześniej Ogólnopolskiego Ruchu "Effatha". Inicjatorka tego Ruchu s. Zofia Klimowska SVD i jednocześnie założycielka oraz przełożona Sióstr Słowa Bożego, rozpoczęła w tym samym jeszcze roku redagowanie i wydawanie pisma "Effatha", które od razu spotkało się z bardzo ciepłym przyjęciem. Z inicjatywy członków Ruchu "Effatha", któremu przewodniczy Tadeusz Kunda, zaczęły powstawać przyparafialne Punkty Poradnictwa Religijnego, a niektórzy z nich zaangażowali się w organizowanie spotkań i wygłaszanie odczytów na temat zagrożeń, jakie niosą sekty, ze szczególnym zwróceniem uwagi na świadków Jehowy. Podejmowane są też akcje apostołowania wśród świadków, chociaż są to niełatwe przedsięwzięcia. O wynikach tych akcji informowało z reguły pismo "Effatha". O jednej z nich pismo zamieściło taką oto relację: 

"W dniach 25 i 26 czerwca br. gościł w parafii w Gliwicach-Sośnicy p. Tadeusz Kunda, współautor książki Pismo Święte przeczy nauce świadków Jehowy. W czasie Mszy św. wygłosił on prelekcję dotyczącą błędnej doktryny świadków Jehowy. W niedzielę o godz. 16.00 został wyświetlony film L. Chrietena pt. `Świadkowie Jehowy'. Po filmie Prelegent wygłosił konferencję o imieniu Bożym. Spotkanie cieszyło się bardzo dużą frekwencją. W przeddzień p. Tadeusz Kunda wraz z Piotrem Andryszczakiem - członkiem ruchu `Effatha', odwiedzał liczne domy świadków, ale żaden świadek nie miał odwagi nawiązać rozmowy na tematy Pisma Świętego. Niektórzy z nich zachowali się nawet arogancko. W ich oczach było wiele nienawiści do Kościoła katolickiego. Jakże inaczej zachowują się oni, gdy pukają do drzwi katolickich rodzin.
Tydzień wcześniej do członków Towarzystwa `Strażnica' zostało wysłanych pocztą ok. 40 imiennych zaproszeń na spotkanie z Tadeuszem Kundą. Żaden z zaproszonych świadków nie przyszedł na spotkanie z nim do salki katechetycznej. Jest to jeszcze jeden z dowodów, że świadkowie szukają najczęściej rozmówców, którzy bardzo słabo znają swoją religię, a także i Pismo Święte.
Członkowie Ruchu `Effatha' w Gliwicach" ("Effatha" 10/ 1994, s. 221). 

Ku pewnej przestrodze zainteresowanych dialogiem ze świadkami Jehowy, pragniemy przytoczyć na koniec świadectwo s. Zofii Klimowskiej SWD, która będąc jeszcze osobą świecką, ale już zaangażowaną w niesienie pomocy świadkom, nie znała jeszcze właściwej i skutecznej metody rozmowy z nimi: 

"W swoich początkowych wędrówkach do domów świadków, lub przy innych z nimi spotkaniach, najczęściej dochodziło do burzliwej dyskusji. Rozmowa była nerwowa i kończyła się stwierdzeniem z ich strony, że spełnia się już to, co bracia im w zborze mówią, że z `Wielkiego Babilonu' wyjdą fałszywi nauczyciele, aby uwodzić braci. Pani jest tą, która nas uwodzi'.
Pewnego razu znalazłam się w nadmorskiej miejscowości w rodzinie podzielonej przez `Strażnicę'. Chcąc małżonków doprowadzić do jedności z Kościołem, z którym zerwali przed pięciu laty, już na wstępie powiedziałam, aby prędko uciekali z oszukańczej organizacji, w której nie ma zbawienia. Moja wypowiedź doprowadziła ich do `szału' i przez trzy godziny wrzeszczeli nade mną. W żaden sposób nie można było od ich wyjść, bo zastawili mi drogę. Musiałam siedzieć, a oni stali nade mną i wrzeszczeli. Słów ich nie można było zrozumieć, bo zlewały się w jedno, bowiem krzyczeli równocześnie. Kiedy opuściłam ich dom, moja głowa pęczniała od wielkiego krzyku" ("Effatha" 11-12/1994, s. 250). 

 

 

www.kulty.info
www.sekty.net
www.katolik.pl
www.effatha.pl


Dzisiaj jest

Witryna istnieje od

 
Świadectwa
 
Nowe Publikacje
 
Dokumenty Kościoła

»Pismo Święte
»Katechizm Kościoła Katolickiego
»Encykliki, Credo
»Konkordat

 
Opinie byłych Świadków Jehowy

»Obszerny katalog zawierający kilka- dzieśiąt świadectw byłych Świadków Jehowy  

 
Artykuły i polemika

»Kim są Świadkowie Jehowy     Od autora
»Ciało Kierownicze
»Prezesi Towarzystwa
»Przekład N-go Świata
»Działalność w terenie
»Lista zakazów dla ŚJ
»Co to znaczy wierzyć
»Relacje rodzinne
»Kto jest kim w zborze
»Metody manipulacji 
»Jak wydostać się z sekty
»Statystyki organizacji
»K. Russell - biografia

 
Współpraca

Wkład w budowie tej  witryny przez naszych Czytelników

 
Ośrodki wsparcia
»Pomoc w/s sekt
»Ośrodki Dominikanów
»Funda. Słowo Nadziei
»Problematyka sekt 
»Wykaz ośrodków poradnictwa w/s sekt
 
Download
»Dział zawiera szereg książek i materiałów do pobrania
 
Ex Świadkowie
»Niedostrzegalne sidła nauk Strażnicy 
»Ciemna strona organizacji
»Byłem numerem statystycznym
»Wykluczeni Bracia
 
Książki On-line
»Świadkowie Jehowy.. E. Bagiński OCD
»Królestwo Boże w na- uczaniu ŚJ E. Bagiński
» "Siewcy kąkolu" E.B.
»W obronie wiary W.B.
 
Zamów Ewangelię!

Codziennie otrzymasz aktualną Ewangelię wraz z komentarzem.


 
LINKI

Opracowania na temat ŚJ
Watchtower pod lupą  
www.trinitarians.info
apologetyka.katolik.pl
www.towerwatch.com
manfred-gebhard.de
watchtowerinformation
www.e-watchman.com


PRAWDOMÓWNY ŚWIADEK NIE KŁAMIE, KŁAMSTWA SZERZY ŚWIADEK FAŁSZYWY (Prz 14:5)



  © 2002